JEŻELI PRAGNĄ PAŃSTWO WESPRZEĆ KATOLICKĄ SZKOŁĘ PODSTAWOWĄ SPSK W CZERWIENNEM - prosimy o przekazanie na ten cel 1% swojego podatku.
Opcje widoku
Ikona powiększania tekstu
Powiększ tekst
Ikona pomniejszania tekstu
Pomniejsz tekst
Ikona zmiany kontrastu
Kontrast
Ikona podkreślenie linków
Podkreślenie linków
Odnośnik do Deklaracja dostępności
Deklaracja dostępności
Resetowanie ustawień
Reset

Po Świentym Michale…

Po Świentym Michale…

Nasze placówki czyli szkoły SPSK w Czerwiennem mają to szczęście, że w odległości ok. 5 min. szybkiego marszu, znajduje się prawdziwa tradycyjna bacówka, w której codziennie z rana pan Stanisław Barnaś ze swoim ojcem Władysławem, „emerytowanym bacą”, pucom oscypki. Dzisiaj (22. 09.2023 r.), jeszcze przed Święty Michałem (29. września) , udało się nam wziąć udział w warsztatach, które Ci dwaj panowie przeprowadzili dla uczniów i wychowawców klasy II a, II b, III b i szkoły branżowej. Zdążyliśmy, bo po Świętym Michale, w początkach października bacowie i juhasi z owcami wracają z hal. Odbywa się wtedy jesienny redyk czyli osod (ozesod). Pan Stanisław również kończy wtedy sezon, choć jego pastwisko jest niedaleko, na polanie, bo owce tracą już mleko. Powracające z górskich pastwisk zwierzęta wracają do gospodarzy i wciągu dnia mogą korzystać właściwie ze wszystkich pastwisk we wsi, bo jak mówi stare przysłowie: „Po Świentym Michale mozna paść i po powale”.

            Choć mleka w pucierze mniej było niż na wiosnę, zobaczyliśmy cały proces wyrobu oscypka i mogliśmy podziwiać, jak wprawne ręce baców, z wykorzystaniem serwatki i wody o temp. 60-70 stopni i w końcu oscypiorki, tworzyły wrzecionowate kształty oscypków. Po czym wędrowały one do solanki na jedna dobę. Uczniowie mieli okazję wyjmować wczorajsze oscypki z wodnego roztworu soli i układać je na podysorze do suszenia. Mieszali werulom zaklagane mleko robiąc na początku krzyż w pucierze. Potem tą samą werulą mieszali zyntyce w kotle podczas odwarzowanio. Pomagali czerpakiem zbierać hurde Wszystko to w półmroku, przy świetle sałaśnej watry i w gryzącym w oczy dymie. Mogli poczuć i jakby dotknąć prawdziwego życia juhasów, które niestety, chyba „poszło w dal”. Pilnowali, żeby ogień pod kotłem nie zagasł, bo byłoby nieszczęście. Musi on palić się bez przerwy, od przybycia na szałas na wiosnę, aż do opuszczenie go w jesieni. Zaglądnęli do wędzarni i od zowaternioka z szałasu rozpalili ogień, żeby ułożone na podysorak oscypki mogły dalej się wędzić. Chętni mogli napić się kwaśnej, bądź słodkiej zyntycy, a podczas konsumowania oscypków i przyniesionej przez gospodarza w sacie ogromnej kuli smacznego, słodkiego bundzu słuchali o tym, że ta kultura pasterska przyszła na nasze ziemie z Wołochami, aż z Bałkanów. Dziwili się, że słowa takie jak baca, bundz, zentyca pochodzą z języka rumuńskiego a sałas, juhas z węgierskiego, ale byli dumni, że wzbogaciły one nasz język ojczysty.

            Bogaci we wrażenia, ale także chyba w wiedzę, ze świerckami w ocak od sałaśnego dymu, przesiąknięci nie tylko tym dymem, ale też tą  wołosko-podhalańską tradycją, zadowoleni wróciliśmy do szkoły. Okazało się, że inne klasy też chcą na taką wycieczkę iść.

 

                                                                                                                                  S.Ch.

Data dodania: 2023-09-23 09:53:03
Data edycji: 2023-09-23 09:54:50
Ilość wyświetleń: 251

KLASY/GRUPY PRZEDSZKOLNE I „0”/ GRUPY REWALIDACYJNE „CZĄSTKI ELEMENTARNE”

Zobacz

Nasi Partnerzy

Patron
mówi
do nas

Ludzie mówią: "czas to pieniądz". A ja wam mówię: czas to miłość.

 

bł. Stefan kard. Wyszyński

 

Bądź z nami
Aktualności i informacje
Biuletynu Informacji Publicznej
Logo Facebook
Facebook
Biuletynu Informacji Publicznej