JEŻELI PRAGNĄ PAŃSTWO WESPRZEĆ KATOLICKĄ SZKOŁĘ PODSTAWOWĄ SPSK W CZERWIENNEM - prosimy o przekazanie na ten cel 1% swojego podatku.
Opcje widoku
Ikona powiększania tekstu
Powiększ tekst
Ikona pomniejszania tekstu
Pomniejsz tekst
Ikona zmiany kontrastu
Kontrast
Ikona podkreślenie linków
Podkreślenie linków
Odnośnik do Deklaracja dostępności
Deklaracja dostępności
Resetowanie ustawień
Reset

Rys historyczny wsi Czerwienne

Anna Słodyczka

 

 

Rys historyczny wsi Czerwienne

 

 

Położenie geograficzne i walory przyrodnicze wsi

 

               Wieś Czerwienne leży w południowej części Polski, przy trasie Czarny Dunajec – Zakopane, na Pogórzu Gubałowskim. Jest to fragment Podhala o rzeźbie łagodnych wzniesień, rozczłonkowanych dolinami potoków.
Po wschodniej stronie wsi płynie potok Skrzypny – dopływ Rogoźniczka. Od zachodu, na granicy z Ratułowem, znajduje się wzniesienie Bachledówka (947 m n.p.m.). Nad potokiem Skrzypnym, po jego zachodniej stronie, wznosi się góra o nazwie Budz (ok. 900 m n.p.m.). Spod niej wypływa potok Rączy. Północna część wsi znajduje się nad potokiem Czerwonym, od którego prawdopodobnie powstała nazwa wsi. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich podaje, że nazwa wsi mogła powstać od granitu, jednej ze skał budujących pasmo Tatr.

               Skały te pokrywają się w lesie delikatnym mchem czerwonej barwy, który po starciu wydaje woń podobną do zapachu fiołków. W XVIII wieku były tutaj nieprzebrane rudy żelaza, dzisiaj jednak nie ma w najbliższej okolicy wsi kopalni. Gleba jest kamienista i zimna, rodząca jedynie kartofle i owies, które często przed zebraniem pokrywa śnieg. Z wystających brył kamieni, tych które przed uprawą roli wieśniacy usuwają, robią obmurowanie naokoło zagród – zamiast płotów, używając zamiast wapna gliny lub mchu, który za spójnik kamienisty służy[1].

 

Początek i rozwój wsi Czerwienne

 

               W XIII-XIV w. rozpoczął się proces zasiedlania Podhala. Od północy, wzdłuż doliny Dunajca wkraczało głównie osadnictwo polskie. Napływ ludności odbywał się także z południa ze Spiszu i wzdłuż Orawy. Intensywną akcję osadniczą prowadzili w tym czasie cystersi, którzy osiedlili się w Ludźmierzu.

               W XV wieku starostwo nowotarskie dzierżył Marek Ratułd. Po jego śmierci nowotarszczyzna przeszła w ręce jego zięcia Jana Pieniążka z Krużlowej, który poślubił córkę Marka Beatę. W XVI wieku na teren Podhala przybywa ludność pasterska, zakładająca osady na prawie wołoskim. Rodzina Pieniążków stale rozwijała energiczną działalność osadniczą na Podhalu. Jerzy Waśniewski w swojej książce Ziemia nowotarska i Zakopane twierdzi: Możliwe, że już w końcu XVI wieku istniały: Pyzówka, Wróblówka, Glejzarówka oraz Leśnica, Międzyczerwienne i Zaskale[2]. Informację tę potwierdza fakt założenia w 1552 roku wsi Czarny Dunajec. Tomasz Miętus „Nemetus”[3] na własnym gruncie buduje kościół pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej. Jego syn Jan Miętus zebrał delegację 13 wsi i wysłał ją do Myślenic, aby do ksiąg miejskich wpisano akt utworzenia parafii Czarny Dunajec. Fundację tę zatwierdził Zygmunt III w 1605 roku[4]. Możliwe, że w skład tej delegacji wchodziło Międzyczerwienne, należące w tym okresie do parafii Czarny Dunajec.

               Pierwsza wzmianka na temat Międzyczerwiennego pochodzi z 1595 roku i znajduje się w materiałach archiwalnych biblioteki Czartoryskich. Nie wiadomo dokładnie, w jakich okolicznościach, powstała przed 1605 rokiem nad potokiem Czerwonym – dopływem Rogoźnika, na kamienistych i ubogich glebach. Założycielem jej był niejaki Gadowski, pochodzący ze szlachetnego rodu sołtysów Galskich tzw. Rolów – jako przodków sołtysów starobystrzańskich – Gadowskich (z Gubałów). Sołectwo w Starem Bystrem należało do Gadowskich. Jan Pieniążek, starosta nowotarski, nadał je przywilejem na założenie wsi Jakubowi Rola Gadowskiemu dnia 16 maja 1591 roku w Nowym Targu.
W dokumencie czytamy, że Jakub był synem Wojciecha Roli-Gadowskiego (Godowo = Międzyczerwienne), obaj zasłużeni dla Rzeczypospolitej i starosty.
Jakub Gadowski zobowiązany był w ciągu 10 lat od daty wydania dyplomu osadzić 24 kmieci[5]. Możliwe, że niektórzy z nich zostali osadzeni w Godowie[6] bądź też w Godowie osiedlił się ktoś z członków jego rodziny. Niestety, mimo analizy różnych źródeł i opracowań, nie udało się ustalić dokładnie, kto i kiedy założył wieś Godowo (Międzyczerwienne). Rozpatrując powyższe dane możemy się tylko domyślać, że był to jeden z rodu Rolów-Gadowskich. Jeszcze na początku XIX wieku Gadowscy należeli do najzamożniejszych gospodarzy w Międzyczerwiennem.

               Lustracja z 1636 roku podaje, że w Międzyczerwiennem było 17 zarębników, którzy opłacali czynszu rocznego złp – 128, groszy – 15.

               Według lustracji z 1665 roku wieś osiadła na zagrodach bez ról. Od chałupników11 czynszów dorocznie brano złp 225, gr 22, kwartalnego zł – 40; spy owsianej korcy 6 wartości złp – 2, gr – 12; oprawy dorocznej łokci 21 w wartości złp – 1, gr -22, denarów 4; każdy z nich daje po 100 gontów i 2 tramy; robią
do folwarku zubskiego bydłem dni 6, pieszo dni 6. Roczny dochód czynił złp – 269, gr – 26, den – 4.

               Lustracja z roku 1765 podaje: Ról 10. Płacono rozmaitego podatku złp – 1766, gr – 2, den – 9[7].

               Zestawienia osadników i rodzin z 1676 roku podają liczbę 24 rodzin
we wsi Międzyczerwiennem[8]. Liczba mieszkańców nie zawsze wzrastała, co obrazuje tabela, opracowana na podstawie danych zawartych w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego z 1880 roku.

 

Rok

Liczba domostw

Liczba mieszkańców

1777

-

660

1799

145

885

1824

165

914

1869

171

899

1880

-

912

 

Tabela 1. Zestawienie liczby domostw i osadników we wsi Międzyczerwienne

 

               Statystyki z roku 1900 podają, że gęstość zaludnienia wynosiła 88 głów na1 km2 z 8% obszarem lasu[9].

               Według Alicji Falniowskiej-Gradowskiej w latach 1767-1880 do głównych gospodarzy należeli: Piotr Gąsienica – 154 (morgi), Sebastyjan Gadowski – 118, Jakub Rafacz – 114, Tomasz i Jan Obercyn – 109, Jakub Tafek – 100, Jan Budz – 96, Tomasz Takuśki – 95, Stanisław Prokopiak – 94, Jan Bąk – 91, Jan Ciągwa – 85, Jan Pająk – 80, Wojciech Skubisz i Stanisław Ślimak – 79, Stanisław Zarycki – 73, Jan Koterba – 70, Jan Stopka – 67 (1/2 roli), Stanisław Masny – 62 (1/2 roli), Wojciech Sabała – 58. Areał ról liczył więc od 58 do ponad 100 morgów[10]. Grunty ciągnęły się długim i szerokim pasem między Ratułowem, Białym Dunajcem i Starem Bystrem.

               Jak dalej podaje Słownik geograficzny głównym zatrudnieniem mieszkańców, należących do szczepu góralskiego Podhalan jest w 1880 roku chów owiec na polanach.

               Mieszkańcy są w ogóle inteligentni, wszyscy umieją czytać, wielu pisać,
a kilku ukończyło po kilka klas gimnazjalnych. Są wyznania rzymsko-katolickiegoi należą [...] do parafii łacińskiej w Czarnym Dunajcu
[11].

               Informacje te pokrywają się z informacjami mieszkańców Czerwiennego. Mieszkająca od urodzenia w Czerwiennem poetka Bronisława Słodyczka tak opisała początki swojej rodzinnej wsi:

 

Opowiastka o mojej dziedzinie

 

Downo na Podholu były same lasy,

lo tyk, co tu przyśli, były cięzkie casy.

Wiater ino huloł pomiyndzy lasami

i wywracoł smreki na wiyrk korzeniami.

Hej, Miyłyz Mocny Boze, tu było zesłanie,

tutok była biyda, cięzkie zimowanie.

Tu było wygnanie, tu pokutowali,

tu z leśnyk wyrobisk ziym se uprawiali.

Tu rózne plemiona pomogały sobie,

piyrso historyjo razem ś nimi w grobie.

Casem sie trafiyło jakie weselisko,

przy tyj okazyji zabocyli syćko.

W tyj cięzkiej niedoli łącyli sie w pory,

tutok sie rodziyli synowie i córy.

Bez ksiyndza, kościoła,pod błękitnym niebem

Pon Bóg ik tu zywił jakim takim chlebem.

Tu sioli owiesek, tu grulki sadziyli,

o swojej niedoli innym opedzieli.

I nase Cyrwiynne tyz z takiej niedoli,

tu sie przed wiekami ludziska zjawiyli.

Przysło ś nimi dziywce pono ślicne, młode,

miało siwe ocka, prześlicnom urode.

Gymbusie bielućkom, włosy pozłociste,

warkoce dwa długie, w głowie myśli cyste.

Nik nie wie, skond przysło, jakie miało imie,

ino telo wiymy, ze było rumiane.

Miała ta dziywcyna dwa licka rumiane,

od niyj wziyno nazwe to nase Cyrwiynne.

Ta nasa dziedzina na pół podzielono,

dół nopiyrsy powstoł, góra późniyj pono.

Na dole po miedzak rosły głogi stare,

kiedy przysła jesień cyrwiyniućkie całe.

I teroz nie wiada, co właściwie pewne

cy piykno dziywcyna, cy miedze głogu pełne.

Jest w nasyj dziedzinie wiyrk Budzem nazwany,

on trzymie granice górzany – dolany.

I tak juz od wieków, i tak pewnie bedzie,

mało kiedy górzon dolanke do ołtarza wiedzie.

I taki jest podział pewnie z tyj przycyny,

ze dół jest od głogu, góra od dziywcyny.

Razem las króciyli, razem budowali,

razem sie ciesyli, razem zapłakali.

Tak mi dziadek opowiadoł i w to wierze świyncie

i tak ostawiom pokolyniom w swoim testamyncie.

 

               Najstarsi gazdowie twierdzili, że początkowo nieliczni osadnicy karczowali lasy i oczyszczali ziemię z kamieni, wykorzystując je jako budulec bądź usypując z nich kępy, ciągnące się wzdłuż pól uprawnych. Kępy zarastały dzikimi krzakami, zwłaszcza głogów. Wieś rozwijała się powoli. Chłopi pracowali na swoich gospodarstwach, zajmując się przede wszystkim wypasem owiec.
Pogłowie owiec nie ulegało większym zmianom. W 1692 roku w Międzyczerwiennem chowali 265 sztuk[12]. Zamożny gazda trzymał około 30 owiec.

               Starzy gospodarze wspominali też często „konfederoków”, czyli konfederatów barskich, pochowanych na cmentarzysku przy drodze na Budzu. Skąd i w jakich okolicznościach przybyli oni do Czerwiennego, już dzisiaj nikt nie wie. Ludzie jednak pamiętają, że podczas budowy drogi przez Budz znaleziono liczne kości i pozostałości ubrań. Nikt nie ośmielał się tam budować domu.

               Kiedy w 1772 roku państwa zaborcze dokonały I rozbioru Polski, prawie w każdej wsi wznoszono kapliczki przydrożne jako wyraz oddania Ojczyzny
w opiekę Bożą. I w Czerwiennem w 1772 roku na cmentarzu konfederatów barskich postawiono krzyż, upamiętniający tamte wydarzenia. Prócz cmentarzyska na Budzu istnieją podobno inne na Bachledówce, gdzie dzisiaj stoi drewniana kapliczka. Nie wiadomo jednak, czy są to mogiły konfederatów, czy ofiar licznych chorób i epidemii. Słynna epidemia cholery z 1873 roku nie ominęła Czerwiennego. Do dziś wspomina się o pochówku kobiety z dzieckiem pod wiejską zabytkową kapliczką w Czerwiennem Dolnem.

               Wykaz zmarłych, sporządzony przez proboszczów parafii w Czarnym Dunajcu i Chochołowie, informuje, że w okresie epidemii cholery we wsi Miedzyczerwienne na 899 mieszkańców zmarło ogółem 46 osób, w tym na cholerę 6 osób, na gruźlicę 11 osób, na inne choroby 15 osób[13].

 

Rozwój kultury i oświaty

 

               W roku 1867 Polacy mieszkający w Galicji otrzymali szeroką autonomię. W tym samym roku Sejm Galicyjski uchwalił wiele ustaw dotyczących polskiej oświaty, a także powołał Radę Szkolną Krajową, której głównym zadaniem stała się reforma wiejskich szkół ludowych.

               W myśl tych ustaw wydział Szkolnej Rady Powiatowej wezwał gminę Międzyczerwienne, aby zafundowała szkołę, na co gmina nie wyraziła zgody.
W piśmie z 12 lutego 1869 roku stwierdziła, iż:

 

               Gmina Międzyczerwienne bardzo mały inwentarz posiada. Z obligacji starych – 14 złotych, z funduszu gminnego – 20 zł reńskich, z propinacji – 16 złotych reńskich, owsa w spiklerzu znajduje się 100 korcy, od którego procent corocznie 6 korcy i 8 garncy, który gmina sprzedaje jak czas lub jak owies drogi, czasem za 2 zł reńskie. Tak razem gmina pobiera rocznie 63 zł reńskie, 25 koron austriackich. Tak gmina tę sumę wydawała na szarwarki, na zarobkowe i dochodowe, na służbę urzędnikom i na rozmaite straty względem lasów. Tym samym gminę nie stać na utrzymanie szkoły. Gmina nie ma skąd brać składek na szkołę, bo ludzie biedne są, bez drzewa na opał. Na budowę grunta polne na szkołę trzeba by było sprzedawać (czego Boże broń), ponieważ zginiemy. Międzyczerwienne dostępu do szkoły nie ma podczas zimy względem śniegów i wód, dalej nie może iść, bo ani ław z poręczami, ani mostów bez wody. Ponieważ gmina Międzyczerwienne jest rozległa, domy po wierchach, chyba jakby na każdej roli szkołę postawić, bo z jednego końca przez zimny czas nie można przejść na drugi koniec gminy ani przejechać. Tak kłótni i strofów byłoby wiele w gminie Międzyczerwienne za nieposłuszeństwo chodzenia do szkoły, bo żaden ojciec swego dziecka dla niebezpieczeństwa nie pośle do szkoły ani na trzecią rolę, więc upraszamy, aby Wielebna Rada Powiatowa na naszą gminę wzgląd miała.

 

Międzyczerwienne 12 III 1869 r.

 

X [Tomasz Takuśki wójt],

X [Tomasz Pałka przysięgły],

X [Maciej Bąk radny],

X [Jacenty Kojs radny],

Podpisałem Jakób Skubisz[14].

 

               Szkoła w Międzyczerwiennem Dolnem powstała dopiero w 1910 rok jako jednoklasowa szkoła ludowa. Jej jedynym nauczycielem był Jan Swyszczuk nauczyciel tymczasowy[15]. Od roku 1912 w szkole pracuje dwóch nauczycieli – Karol Bełtowski – nauczyciel tymczasowy i Kazimiera Wojewodówna – nauczyciel nadetatowy[16]. W roku 1914 nauczycielem tymczasowym zostaje Władysław Cybulski, zaś pani Kazimiera Wojewodówna pozostaje nauczycielem nadetatowym[17].

               Wiele cennych informacji na temat powstania i funkcjonowania obu szkół w Międzyczerwiennem zawiera Wojciecha Morawy do „Gazety Podhalańskiej” z roku 1923. Pisze on:

               Szanowna Redakcjo! Po przeczytaniu wstępnego artykułu w naszej ukochanej „Gazecie Podhalańskiej” z dnia 9 września br. nr 37 pt.: „Do szkoły” ośmielam się skreślić parę słów w sprawie szkół w mej gminie. Zachęcił mię do tego
w dniu 12. 08. br. na Zjeździe Podhalan w Chochołowie pewien „pan”, który mówił, aby pisać do „Podhalanki”, jak kto może i umie, a oni już poprawią i uzupełnią.

               Bardzo mię dziwi, że takie gminy bogate i honorne jak Poronin, Szaflary i Kowaniec nie mają swoich szkół względnie lokali na pomieszczenie szkoły, gdy nasza gmina, oddalona około 16 km od Nowego Targu, zapomniana, że mało ją kto zna, ma dwie piękne szkoły: jedna murowana z cegły, a druga z drzewa, mniej więcej w stylu zakopiańskim. Dosyć my się napracowali około nich, ale je mamy. Pozwolę sobie, jak będę umiał, opisać najpierw dolną szkołę, murowaną z cegły.

               Kiedy przed wojną jeszcze około 1910 r. Zaczęto nawoływać, by szkoły fundować, względnie lokale najmować pod szkoły, naszym urzędnikom wpadło to bardzo do głowy. Zaczęli radzić nad tem, jakby to było lepiej. Byli i tacy co gadali: „E, kieby nom ta dali spokój z tom skołom, toby lepiej było”. No ale z tego do tego: jedni radzili budynki najmować, drudzy zaś, aby plac kupić i szkołę budować albo sami swoim kosztem lub też starać się o subwencję u rządu. No i przecie przekabacili ci, co chcieli plac kupić i szkołę budować, bo powiadali: „Na cóż mamy płacić rokrocznie od budynków, kiedy przecie możemy mieć szkołę, jak się weźmiemy do kupy”. Wtedy był wójtem Jędrzej Rapacz „Śliwa, Boże świeć nad jego duszą, bo już nieboszczyk. I uchwalili na radzie gminnej kupić plac. Ogłosili to, znalazły się zaraz dwa place w pięknem położeniu oba, ale jeden droższy, drugi tańszy. Kupili tańszy od J. Michniaka, ówczesnego kandydata na sekretarza gminnego, rodem
z Cichego (a tu się przyżenił). Ale cóż, kiedy się potem okazało, że ten kawałek był ojca jego żony, a nie jego. Dopiero trzeba było pięknie prosić ojca, by to sprzedał, względnie zrzekł się na rzecz zięcia. I tak to szło – plan szkoły już był, kosztorys itd. Starania o subwencję u rządu. Rząd zdecydował się dać subwencję i 4000 koron (a 3000 koron miała dać gmina) pod tym warunkiem, że gmina przedłoży Radzie Szkolnej Krajowej kontrakt kupna i sprzedaży tego placu do dnia 30 X 1912 r. Co się okazuje? Gmina nie mogła przedłożyć zatwierdzonego kontraktu na oznaczony termin, bo ojciec lekkomyślnie nie chciał zrzec się na rzecz zięcia
i subwencja rządowa przepadła. Lepiej było kupić droższy plac od prawego właściciela i subwencje mieć, ale to już tak zawsze bywa. Dopiero po pewnym czasie ojciec zrzekł się i kupno do skutku, ale subwencji już nie wykołatać większej. Później wykołatali jakąś tam subwencję, ale resztę pokryła gmina, dając drzewo, pieniądze i robociznę. No i w roku 1914 szkoła stanęła pod dachem.

               Dalszej budowie przeszkodziła wojna. Dopiero po wojnie zabraliśmy się do roboty i już trzeci rok nauka odbywa się w nowej. Wielką usługę oddał przy wykończeniu tej szkoły Józef Mateja zastępca wójta, któremu się należy wdzięczność, bo namozolił się dosyć około dostarczenia robotników, furmanek, przy sprowadzaniu materiałów itd., sam na czele szedł lub jechał, gdzie wypadło, dając przykład drugim, że jako urzędnik potrafi rozkazywać, ale i robić. I dziś mamy piękną szkołę, w pięknym położeniu, obwiedzioną parkanem, przy niej kawałek pola, szopę na krowę, porządną drewutnię, w razie deszczu lub zawiei śnieżnej jest gdzie i konia z wozem schować, gdy ksiądz przyjedzie na religię.

               Drugą zasługę około upiększenia szkoły ma kierownik jej, p. J. Knapczyk „Duch”. On się postarał o to, że koło parkanu, szkoły, szopy, wychodków, drewutni, nawet koło studni są posadzone drzewka jak oto: lipy, jasiony, jawory, skorusze, kasztany, brzosty, śliwy, jabłonki, świerki sadzone dopiero tego roku
na wiosnę, ale wszystko ładnie się przyjęło. Sam sadził z dziećmi, jak mógł, i to w porządku. Trochę drzewek dali ludzie, o resztę sam się postarał, ale dokonał tego, że obsadził ładnie. Tak my przyszli do posiadania ładnej szkoły, do której uczęszcza około 80 dzieci.

               Pod drugą szkołę w górze też kupiła gmina plac, lecz na drugą nie można było żadnej subwencji wydobyć. Teraz po wojnie postanowiła gmina budować ją swoim kosztem z drzewa i już jest blisko ukończenia[18]. Da Bóg to w roku przyszłym już się nauka będzie odbywać w nowej szkole, ale dzieci się uczą we wynajętym budynku i tak na 930 dusz mamy dwie szkoły. Gmina nasza ciągnie się na przestrzeni 7,5 kilometra. Dolna część gminy należy do parafii Miętustwo, a górna
do Nowego Bystrego. Wydatki ma gmina na obie parafie.

 

               Mamy też w naszej wsi i dwie karczmy, tj. u Maćka i u Bartka, sklep kółka rolniczego i dwa sklepy zwykłe. Żyda nie mamy żadnego, bo starzy Mośkowie
u Sabałów pomarli, a młoda Żydóweczka Estera się przechrzciła, wyszła za katolika i pracuje na roli, jak może. Kończąc zasyłam serdeczne pozdrowienia wszystkim Czytelnikom „Gazety Podhalańskiej” i Szanownej Redakcji oraz dołączam „niedźwiedzi” uścisk dłoni.

  1. M. (Wojciech Morawa)[19]

               Historia rozwoju oświaty w naszej miejscowości to bardzo obszerny temat, godny osobnego opracowania. Nie sposób jednak pominąć niecodziennego nauczyciela-górala, rodem z Cichego, który swoim życiem i postawą na stałe wpisał się w historię wsi Międzyczerwienne Dolne. Był to wspomniany w liście Jędrzej Knapczyk „Duch”, niestrudzony miłośnik, kompozytor i propagator muzyki i pieśni podhalańskiej, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. W Czerwiennem Dolnym uczył i dyrektorował przez 22 lata. Był to najbardziej pracowity okres w jego życiu. Tutaj dokonał największych osiągnięć na niwie pedagogicznej, oświatowej i społecznej. W tym też okresie osiągnął również szczyty twórczości w dziedzinie muzyki i pieśni podhalańskiej. Na temat wszechstronnej działalności Andrzeja Knapczyka „Ducha” można znaleźć wiele artykułów w prasie i w książkach o tematyce podhalańskiej. Niestety, jego wspaniała postać nie doczekała się jeszcze osobnej monografii.

               Na XXXIV Zjeździe Związku Podhalan w Ludźmierzu w 1984 roku wystąpiono z wnioskiem o nadanie Szkole Podstawowej w Czerwiennem Dolnem imienia Andrzeja Knapczyka „Ducha”. Po latach starań i czynienia zadość formalnościom 17 X 1987 roku szkoła podstawowa w Czerwiennem Dolnem zyskała zacnego patrona. Przy tej okazji wieloletnia dyrektorka tejże szkoły – Bronisława Kowalczyk odebrała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Była ona dyrektorem szkoły przez 21 lat (1964-1985). Wspomniana już wcześniej poetka ludowa Bronisława Słodyczka napisała z tej okazji kilka okolicznościowych wierszy i piosenek do Duchowych melodii:

 

Kiele roki stoi ta skoła kochano,

Jesce nigdy dotel nie była nazwano.

A ucył w tyj skole profesor kochany,

Jędruś Duch z Cichego syćkim nam tu znany.

Wierny patriota, miyłośnik Ojcyzny,

Nigdy sie nie wstydziył swojej góralscyny.

Był niezmordowany, choć był chorobliwy,

Zawdy uśmiechniynty i zawse scynśliwy.

Kochał jednakowo syćkie skolne dzieci,

Za to mu na niebie krocie gwiazdek świyci.

Umioł zdobyć serca cyrwiyniańskiej dziatwy,

A choć jego zawód wcale nie był łatwy,

Los mu nie darował zodnego krzyzyka

I jesce za Niemców sprógował ryzyka.

Nie podlizował sie tym niemieckim draniom,

A kie go pytali, odmówił im granio.

Wygnali go Niymcy z cyrwiyniańskiej skoły

Ze swojom rodzinom do swej wioski miyłej.

I tam juz dokońcyl swojego zywota

Ze go syćka bocom – wcale nie dziwota.

 

* * *

Kie se Duchów Jędruś

W Cyrwiynnym pracowoł,

Do połednia ucył,

Po połedniu growoł.

Groł góralskie nuty

Górol rodowity,

Groł sercem i dusom

I bez okowity.

Scyrze wykorzystoł

Te Boskie talynta,

Niekze zawse w niebie

Bóg o nim pamięto.[20]

 

 

Lata I wojny światowej

 

               Wybuch I wojny światowej poruszył całe Podhale. Kiedy na rozkaz „Strzelca” stawali się pod broń Podhalańczycy, nie zabrakło wśród nich mieszkańców Międzyczerwiennego. Nie wszyscy jednak zdołali z wojny powrócić. Legionistami poległymi na polu chwały w walce o niepodległość Ojczyzny byli:

Józef Mrugała i Józef Zarycki.

Na różnych frontach I wojny światowej polegli także:

Wojciech Łuszczek – ur. w 1889 r., walczył w 40. pułku piechoty armii austriackiej; zginął w 1915 r.

Wojciech Michniak, s. Jakuba; walczył w 20. pułku piechoty armii austriackiej.

Jan Rafacz, s. Jana ur. w 1890 r.; mając 26 lat walczył w 20. pułku piechoty armii austriackiej; zginął 16 XII 1915 r. pod Freikofel.

Józef Strama, s. Jana; walczył w 32. pułku austriackiej obrony kraju; zginął
w 1914 r.[21]

               Mieszkańcy Międzyczerwiennego chętnie wspierali także akcje zbierania składek na cele narodowe. Kiedy p. Jaworski z Czarnego Dunajca zorganizował składkę na gwiazdkę i opłatek dla Polskich Legionistów z Podhala, z Międzyczerwiennego wpłynęło od:

pani Rozalii Molek – 2 korony,

pani Anny Rol – 2 korony,

pani Katarzyny Bednarz – 1 korona[22].

 

               A oto inny przykład ofiarności Podhalan, w tym także mieszkańców Międzyczerwiennego w tych trudnych latach wojny:

               Górale podhalańscy z Czarnego Dunajca, Cichego, Starego Bystrego, Międzyczerwiennego, Długopola, Odrowąża, Działu, Załucznego, Wróblówki całą należność za konie sprzedane zarządowi wojskowemu w wysokości 500 koron przekazali na ręce dra Stysia – skarbnika powiatowego Komitetu Narodowego
w Nowym Targu na potrzeby Legionistów Polskich.

 

               Z pewnością mieszkańcy Międzyczerwiennego uczestniczyli w wielu innych akcjach wspierających Legiony i wolną Polską, nie zostały jednak one nigdzie odnotowane.

 

W okresie II Rzeczypospolitej

 

               W okresie dwudziestolecia międzywojennego życie we wsi toczyło się
w miarę spokojnie. Nadal funkcjonowały dwie szkoły jednoklasowe, które pełniły także rolę ośrodków kultury. Tam można było wypożyczyć książkę i nasycić wyobraźnię innym światem. Szkoła też wystawiła sztukę teatralną, od której rozpoczęła się amatorska zabawa w teatr. W ramach swojego czasu wolnego nauczycielka szkoły w Międzyczerwiennem Górnem, Aniela Rysowianka przygotowała ze starszą młodzieżą okolicznościowe przedstawienie pt: Sieroce wiano, na które przybyli nauczyciele i ludność okolicznych wsi: Ratułowa, Skrzypnego, Sierockiego i Zębu. Po pierwszym udanym występie wystawiono także inne przedstawienia: Babska polityka i Żyd w beczce. Wobec dużego zainteresowania miejscowej ludności tą formą amatorskiej działalności artystycznej w 1933 roku utworzono w Międzyczerwiennem Górnym amatorski zespół teatralny, który przystapił do pracy z nadzwyczajną ochotą[23]. Zespół ten wspólnie ze swoją opiekunką wystawił jeszcze wiele przedstawień, m.in. cieszące się wielką popularnością Jasełka – wystawione powtórnie w Nowem Bystrem oraz Zrękowiny
u Druzgały
– wystawione 19 II z okazji imienin Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Na ogólne prośby powtórzono przedstawienie po raz drugi. Z okazji święta
3 Maja wystawiono kolejne przedstawienie pt. Zaczarowana fujarka. W latach następnych pani Aniela przygotowała ze swym teatrem jeszcze kilka przedstawień: Swaty, Rozkaz, Posąg z kamienia. Niestety, po napadzie na jej mieszkanie w 1935 roku pani Aniela Rysowianka opuściła Międzyczerwienne. Teatr wiejski zawiesił swoją działalność. Mimo to młodzież nadal chętnie zbierała się wieczorami w szkole. Na zebraniach tych śpiewano pieśni legionowe i regionalne (góralskie). Pod kierownictwem nowego nauczyciela, pana Godka, przygotowano inscenizację pieśni legionowych. Praca oświatowa z młodzieżą została jednak przerwana na skutek rozgrywek partyjnych. Przedstawiciele partii narodowej podburzyli młodzież przeciw nauczycielowi, który w 1936 roku opuścił wieś. Pomimo to młodzież nadal chętnie bawiła się w teatr. Z nowymi nauczycielami przygotowano kolejne przedstawienia: Wójt z Grodkowic, Witek Niecnota, Arystokratki. Tak wyodrębniła się w Czerwiennem Górnem grupa ludzi światłych   do których należeli m.in.: sołtys Jan Jarosz, Jan Małkuch, Maciej Zarycki, Stanisław Zarycki, Jan Komperda oraz sumienny i bardzo punktualny nauczyciel religii ks. Czerwiński.

               Poza tym namiętnością ludzi tamtego czasu była polityka. Wiele na ten temat mówią notatki jednego z nauczycieli:

               Całe Czerwienne Górne to prawie jak jeden „narodowiec”, ale ludzie nieźli, choć bardzo nieufni i „swój honor” mają. Życie prowadzą ubogie i pierwotne – ale to często z własnej winy. Prawie każdy gospodarz ma dwie izby, a więc kuchnię i białą izbę. W białej izbie śpią tylko „dziywki” i to w lecie, a w zimie wszyscy mieszkają w jednej izbie – kuchni – często razem z kurami, które trzyma się pod piecem, umyślnie do tego celu dostosowanym, aby im było ciepło i niosły jajka. Panuje więc w tych izbach zaduch nie do opisania. A w białej izbie, pięknej,  zazwyczaj obszernej i czystej wiszą tylko na żerdzi portki i kożuchy. I ta izba ma prawie zawsze w oknach okiennice, których się broń Boże nie otwiera, bo słońce... Odżywianie marne – a w tym roku okropne, ponieważ grad zniszczył ziemniaki i owiesek. Jajka i nabiał w każdy wtorek i piątek odnoszą kobiety na plecach w Zakopane[24].

 

Pod okupacją niemiecką

 

               W czas wojny i okupacji mieszkańców Międzyczerwiennego dotknęły liczne i dotkliwe represje. Składały się na nie m.in. przymusowe dostawy bydła, owsa i innych produktów żywnościowych, zakaz domowego uboju zwierząt, a także ciągłe zagrożenie, szczególnie młodych ludzi, wywózką na roboty
do Niemiec. Mimo to i tutaj znaleźli się zwolennicy Niemców, którzy przed wojną zaliczali się do światłych ludzi. Otumanieni niemiecką propagandą zaczęli głosić absurdalne, polityczne głupstwa[25].              

               Dzieci w szkole uczyły się bez podręczników, ponieważ władze niemieckie wydały zarządzenie, aby wszystkie polskie podręczniki wydać do przechowania w gminie w Cichem. Zajęcia w szkole często odwoływano z różnych, czasami nieuzasadnionych powodów np. tyfusu czy czerwonki, której nie było. Nauczycieli angażowano w tym czasie do prac przy spisach zasiewów wiosennych i inwentarza. Działania te potwierdzały, że okupant dążył do upowszechniania analfabetyzmu wśród dzieci. W maju i w czerwcu 1942 roku dzieci szkolne, na potrzeby Niemców, musiały zbierać i suszyć zioła pokrzywy, borówki i wrzos.

               W 1943 roku ludność Międzyczerwiennego pod przymusem otrzymała
w gminie w Cichem przeszło 600 kennkart z literą „G”– „narodowości góralskiej”. Jak relacjonuje Wiktor Piasecki – kierownik szkoły, często zatrudniany przy różnych spisach w gminie, we wsi Międzyczerwienne na 1143 mieszkańców 1116 podało się za Polaków, a 27 za Górali. Z całej gminy Ciche najmniejszy procent „narodowości góralskiej” miało Międzyczerwienne -2 %, Ratułów – 5%, Stare Bystre – 8%, a Ciche – przeszło 15%. W Międzyczerwiennem nie rozwinął się ruch oporu ani kurierstwo.
W 1943 roku we wsi pojawili się partyzanci, którzy zaczęli karać wysługujących się Niemcom ludzi. W Czerwiennem śmiercią nie ukarano nikogo.

               W grudniu 1944 roku czuło się koniec wojny. Nauczyciel Jan Pachnia
w latach 1944-1945 prowadził tajne komplety w zakresie szkoły powszechnej. Uruchomił też ukrytą przed Niemcami bibliotekę Towarzystwa Szkoły Ludowej. Z biblioteki tej korzystali starsi i młodzież szkolna. 29 I 1945 roku wojska niemieckie opuściły Podhale. Cieszyli się z tego powodu wszyscy. W górnej szkole urządzono Święto Szkoły i Dzień Książki.

               Dzieci szkolne zbierały po wsi ofiary na zakup książek do biblioteki. Zebrano 172 jajka i 47 złotych. Jajka po sprzedaniu uczyniły 550 zł. Za wszystkie pieniądze (597 zł) zakupiono książki do biblioteki[26].

               W pierwszych dniach września 1939 roku wielu mieszkańców Międzyczerwiennego stanęło do walki. Byli to: Stanisław Drąg, Andrzej Zatłoka,
Stanisław Zatłoka, Stanisław Jarząbek, Andrzej Łatas. Z dala od Ojczyzny walczył Władysław Strama i Stanisław Klimowski. Więzieni, bici i maltretowani przez gestapo w Zakopanem byli Wojciech Leja i Józef Staszel[27].

W kronice wsi Czerwienne zostały spisane przez panią Bronisławę Kowalczyk wspomnienia Władysława Stramy – uczestnika i żołnierza II wojny światowej. Oto one:

 

Wspomnienia Władysława Stramy urodzonego w 1915 roku

              

               W 1938 roku został Władysław Strama powołany do wojska do 16. pp.
w Tarnawie. W 1939 roku przeniesiony do Wojsk Ochrony Pogranicza za Wilno do Sobótki Bracławskiej. Następnie w maju 1939 roku przeniesiony koło granicy Prus Wschodnich na linii augustowskiej i Suwałk celem budowy umocnień obronnych (bunkry, zasieki). Przy pracach został zatrudniony aż do wybuchu II wojny światowej. Stamtąd wysłano wojsko na zwiady i patrole na Prusy Wschodnie. Niemcy nie uderzyli bezpośredni na Augustów, tylko na Grajewo. Stamtąd wojsko zostało ewakuowane na obronę Brześcia. Na stacji Baranowicze zostali zbombardowani przez lotnictwo niemieckie, gdzie
Władysław Strama został  ranny.
Po uporządkowaniu transportu za późno było na obronę Brześcia i żołnierzy skierowano do obrony Lwowa. Nie zdążyli dojechać do Równego, wojska radzieckie 17 IX wkroczyły do Polski. Wymienione jednostki zaczęły kierować się w stronę Łucka. Pod Kowlem zostali otoczeni przez wojska radzieckie, gdzie ich rozbrojono. Władysław Strama dostał się do szpitala w Kowlu (nr 107). Po dwóch tygodniach pobytu został skierowany do obozu pracy w Radziłowie, Brodach i Busku nad Bugiem, gdzie pracował na drodze Lwów Kijów. W 1941 roku został przeniesiony do obozu do Tarnopola, gdzie pracował przy budowie lotniska aż do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej. Następnie Rosjanie pędzili ich aż za Dniepr do Złotonoszy, a stamtąd pociągami do Starobielska, gdzie było 15 tysięcy żołnierzy polskich.
W sierpniu przybył z Anglii wysłannik rządu londyńskiego i zorganizował wojsko polskie. Z kolei przeniesiono ich do obozu letniego za Ural – w miejscowości Toczkoje, gdzie mieszkali pod namiotami. W tym obozie zimą odwiedził ich generał Sikorski. Mróz był 42-stopniowy. W 1942 roku przeniesiono żołnierzy, na prośbę rządu polskiego, do Uzbekistanu, do miejscowości Krta. Po uzgodnieniu między rządem polskim a radzieckim żołnierzy ewakuowano przez Morze Kaspijskie
do Persji. Po kwarantannie (żołnierze chorowali na tzw. kurzą ślepotę i padaczkę, co wiązało się ze zmianą klimatu i ogólnym wycieńczeniem) przewieziono żołnierzy do Iraku na szkolenie wojskowe. Dalsze szkolenie odbyło się w Palestynie
i w Syrii, w terenach górskich. Po odbyciu szkolenia, z Syrii żołnierze wyjechali
do Egiptu. Po uzbrojeniu w sprzęt wojskowy skierowano Władysława Stramę
w 1943 roku do Włoch, do walki z Niemcami na 1. odcinek rzeki Sanaro, z kolei przerzucając ich w okolice Monte Cassino, gdzie w 1944 roku w maju brali udział w walkach o zdobycie wzgórza, walcząc w 16. pułku strzelców lwowskich.

               Po zdobyciu Monte Cassino, po krótkim odpoczynku znów skierowano
ich do walki w okolice Loreto, Brysighelli, Ankony i Bolonii, gdzie nastąpiła kapitulacja wojsk niemieckich w 1945 roku.

               Za udział w walkach II wojny światowej był odznaczony wieloma medalami i krzyżami. Były to:

  1. Odznaka pamiątkowa 6. Dywizji Lwów
  2. Krzyż pamiątkowy – Monte Cassino
  3. Krzyż Walecznych
  4. Gwiazda za Wojnę 1935-1945 i Gwiazda Italii
  5. War Medal angielskie oznaczenie
  6. Medal Zwycięstwa i Wolności – 1946 – M. R. Żymierski
  7. Medal za udział w wojnie obronnej 1939 r.
  8. Medal Wojska Polskiego
  9. Odznaka Grunwaldzka
  10. Odznaka Pamiątkowa 5 KOP
  11. Medal 40-lecia Polski Ludowej
  12. Medal na 40-lecie bitwy pod Monte Cassino.

               Po zakończeniu działań wojennych przeznaczono żołnierzy do pilnowania jeńców wojennych – Niemców w miejscowości Rimini. Do 1946 roku przebywał Władysław Stratna we Włoszech na dalszym szkoleniu.

               We wrześniu 1946 roku żołnierze wyjechali do Anglii. Strama zgłosił się do Konsulatu Polskiego celem wyjazdu do kraju. Kiedy w 1947 roku, w maju, wrócił do ojczystej wioski... już w Miętustwie został niemile przywitany przez funkcjonariusza MO. Był członkiem ZBOWiD-u, kombatantem II wojny światowej. Zmarł w 1991roku. Pochowany został w Miętustwie[28].

              

               Osobną historię stanowią wydarzenia, które w czasie II wojny światowej i później miały miejsce na Bachledówce. Zostaną one omówione w innych rozdziałach niniejszej książki.

 

 

 

 

Nazwy miejscowe

 

               Nazwa wsi: Czerwienne funkcjonuje dopiero od 1965 roku. Wieś początkowo nazywała się Godowo. Wzięła ona swoją nazwę od założyciela wsi – Gadowskiego. Używano jej bardzo krótko, gdyż przyjęła się nowa nazwa – Międzyczerwienne. Istnieje kilka ludowych wersji jej pochodzenia. Dwie z nich zostały podane w pierwszym podrozdziale. Kolejna wersja mówi o zapożyczeniu nazwy od wyglądu wsi jesienią.

               Ciągnące się wzdłuż pól kępy, stanowiące miedze między polami, porośnięte były krzakami czerwonymi od owoców głogu. Stąd zrodziła się nazwa miedze czerwone, zmieniona z czasem na Międzyczerwienne. Według innej wersji nazwa wsi pochodzi od zjawiska (złudzenia) optycznego, jakiego doznaje się, spoglądając w stronę wsi o zachodzie słońca. Można wówczas ujrzeć wspinającą się po wzgórzu wieś otoczoną z dwóch stron czerwonym odblaskiem zachodzącego słońca („wieś pomiędzy czerwonym” – Międzyczerwienne).

               W 1965 roku zrezygnowano z pierwszego członu nazwy, pozostawiając samo Czerwienne. Znaleziono jej nowe wytłumaczenie – od góry zwanej Czerwoną, usytuowanej w dolnej części wsi, bądź od Czerwonego Potoku, płynącego wzdłuż wioski.

               Wieś Czerwienne ma kilkanaście lokalnych toponimów, czyli nazw miejscowych. Począwszy od Czerwiennego Górnego wyróżniamy:

Ubocz – określenie rejonu wsi położonego na zboczu wzgórza, czyli na uboczy.

Kubiorówka – nazwa pochodząca od nazwiska bądź przydomku pierwszego jej gospodarza.

Rola Skubiszowa – pochodząca również od nazwiska bądź przydomka pierwszego jej właściciela.

Szczurówki – określenie rejonu wsi stanowiącego obecnie kilka gospodarstw. Dawniej niedaleko Szczurówek pracowały dwa młyny: jeden na Uboczy, a drugi w Ratułowie. Drogi do młynów przecinały się w Szczurówkach. Prawdopodobnie w wyniku wysypywania się ziarna i mąki z worków pojawiły się w tym miejscu myszy i szczury. Istnieje też inna legenda, tłumacząca tę nazwę, ściśle związana z dawnymi wierzeniami. Za złodziejem mąki z młyna wędrowały szczury i za karę zjadały mu zboże. Najstarsi czerwienianie twierdzą, że ich przodkowie młynów nie okradali. Czynili to natomiast nagminnie mieszkańcy innych wsi, powodując wędrówki szczurów. Stąd też pojawienie się ich dużej liczby na przecięciu dróg do młynów.

Wróblowa Dolina – nazwa znacznie zalesionej doliny, w której wśród drzew
zadomowiły się wróble. W innej, podanej przez mieszkańców Czerwiennego  wersji: do gospodarza Wróbla należała na dolinie większa część pola.

Rola Sabałowa (obecnie: Sabały) – nazwa części wsi (roli), będącej niegdyś własnością rodu Sabałów.

Rola Zaryckich – środkowa część Czerwiennego Górnego, która niegdyś w całości była własnością rodziny Zaryckich.

Rola Kokoszków nazwa nie wyjaśniona, prawdopodobnie od nazwiska właścicieli.

Goczali – nazwa części wsi pochodząca od nazwiska pierwszego właściciela.

Nędze – nazwa części Budza, pochodząca od nazwiska właściciela.

Bachledówka – nazwa wzniesienia porośniętego świerkowym lasem; pochodząca z okresu Polski Królewskiej. Na to miejsce uciekł i tu zamieszkał niejaki
Bachleda, ścigany przez króla za jakieś przestępstwo. Grasował po okolicy budząc strach i grozę. Sam szczyt Bachledówki nosił kiedyś nazwę Duchów Wierch, gdyż prawdopodobnie przy samym lesie ludzi straszyły duchy. Być może nie były to duchy, lecz grasujący po okolicy zbójnicy, którzy w ten sposób zapewniali sobie bezpieczeństwo.

Droga Tysiąclecia – droga na Bachledówkę, nazwana tak na cześć Prymasa
Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego. Pierwotna nazwa Pusty Wierch pochodząca od niezabudowanego i niczym nieporośniętego rejonu wokół drogi.

Rola Budzowa (wierch Budz) – nazwa powstała najprawdopodobniej od nazwiska gospodarza Budza lub Budzyka. Według innej legendy pierwsi osadnicy zajmowali się pasterstwem i uprawą roli. Na skalistym wzgórzu wypasano więc owce i wyrabiano ser owczy, zwany po góralsku bunc (bunc – budz).

Wierch Budz stanowi granicę między Czerwiennem Górnem i Dolnem.
W dolnej części wsi wyróżniamy następujące nazwy terenowe:

Pałki (lub Turiasi) – przysiółek, którego nazwa pochodzi od nazwiska gospodarza.

Bednarze – część wsi biorąca swoją nazwę od nazwiska gospodarza.

Dolina Ciągwy – nazwa doliny położonej między wzgórzem Budz a rolą Bednarzy, utworzona od nazwiska posiadacza gruntu.

Morawy – przysiółek, który swoją nazwę wziął od osadników, którzy prawdopodobnie przybyli tu ze Spisza i Moraw.

Rola Morawa Futek – nazwa niewyjaśniona.

Rola Gadowska – uważana za serce Czerwiennego, gdyż była własnością założycieli wsi – Gadowskich.

Rola Rafaczowa (inna nazwa: Niżny Koniec) – pierwsza nazwa utworzona została odnazwiska właściciela roli Rafacza. Druga nazwa ma również swoje uzasadnienie.

               Cała wieś położona jest na wzniesieniach, które od strony północnej są niższe, zaś od strony południowej wyższe. Rola Rafacza leży w niższym (niżnym) końcu wsi. Można też nazwę tej części wsi wyjaśnić inaczej: koniec wsi niżej położony to Niżny Koniec.

Takuśki – nazwa tego przysiółka związana jest z historią dwóch braci – bliźniąt, mieszkających w tej ostatniej części wsi. Jeden z nich ciągle powtarzał, że jest takuśki (czyli taki sam) jak jego brat. Ludzie rejon wsi, gdzie mieszkali takuścy sami bracia, nazwali Takuśkami.

               Na starych mapach geodezyjnych zaznaczona jest jeszcze jedna rola, tzw. Rola Prikowa, o której współcześni mieszkańcy Czerwiennego nic nie wiedzą. Twierdzą, że taka rola w ogóle nie istniała.

               Prócz nazw ról i przysiółków wśród mieszkańców jest w użyciu wiele nazw drobniejszych terenów np.:

Podogród – teren z trzema domami, wybudowanymi w pewnym oddaleniu
od drogi, pod ogrodami.

Pod Granicą – obszar nazwany tak ze względu na biegnącą tam granicę między Czerwiennem a Sierockiem.

Czerwony lasek – nazwa lasu, w którym gęsto rosły grzyby o czerwonych kapeluszach.

Mraźnica – w gwarze góralskiej oznacza miejsce na polanie lub w lesie, gdzie w nocy trzymało się nie owce lecz bydło. Był to obszar o bardzo skalistej glebie, trudnej do uprawy. Właściciele tego obszaru zajmowali się więc innymi, mniej dochodowymi zajęciami: wypalaniem cegły, hodowlą bydła.

Pod Smrekami – obszar na samym wierzchołku Budza graniczący ze świerkowym lasem (smrek – świerk).

Borek – obszar ziemi porośnięty niegdyś lasem. Z biegiem czasu drzewa zostały wycięte. Po lesie pozostała tylko nazwa.

               Są jednak i takie nazwy, które trudno wytłumaczyć nie znając języka rumuńskiego, np. Snoska, Korduś, Fudala, itp.,

 

Nazwy własne – przydomki

 

               Prawdziwy góral, oprócz swojego nazwiska posiada przydomek, który dziedziczy po swoich przodkach bądź nabywa w różnych okolicznościach. Przydomek najczęściej obejmuje całą rodzinę. Najczęściej powstawały
od wykonywania określonych zawodów bądź czynności np.:

Bednorz – człowiek wyrabiający beczki lub inne naczynia z drewnianych klepek.

Kuśmierz – osoba zajmująca się garbowaniem skór, szyciem z nich kożuchów, serdaków, czapek itp.

Stróz – przydomek górala pracującego jako stróż w szkole.

Muzycki – rodzina, która z dziada pradziada muzykowała i interesowała się muzyką.

Sewcy – jeden z przodków tej rodziny był szewcem.

               Spora liczba przydomków wywodzi się od imion własnych, np. przydomek Filipy powstał od imienia pradziadka, który na chrzcie świętym otrzymał imię Filip. Tak się już przyjęło, że każdy następny potomek kojarzony jest z tym imieniem np. dziadek- Józef Tylka „Filip”, ojciec – Józef Tylka „Filip”, syn Stanisław Tylka „Filip”. Natomiast żeńska część rodziny to „Filipki”.

               Podobnie powstawały inne tego typu przydomki jak: lgnace, Jędrzeje, Michały, Ludwiki, Stefany, Józki, Kubusie, Karole, Stasecki, Bartki, Janieloki, Oleksandry, Urbany czy Dorcorze (babcia miała na imię Dorota, syna nazywano więc Dorcyn, zaś po jego ożenku wszyscy wołali na niego Dorcorz).

               Przydomki nadawano też ze względu na usytuowanie terenu, charakterystyczne miejsce zamieszkania lub miejsce pochodzenia danej osoby np.:

Doliniorz – człowiek mieszkający w dolinie.

Olsyniok – człowiek, którego domostwo otaczały olszyny.

Skrajniok – gospodarz mieszkający na skraju wsi.

Podlipion – mieszkaniec mający swój dom pod rozłożystymi lipami.

Podjaworscy – obok domu tej rodziny rósł stary duży jawor.

Hela od Lasa – mieszkanka Czerwiennego posiadająca swój dom przy samym lesie.

Maria Skubisz od Potocka – pani Maria mieszkała przy potoku.

Smrekowscy – rodzina mieszkająca pod smrekowym (świerkowym) lasem.

Wiyrchowiok – przodek tej rodziny mieszkał na samym „wierchu” u Muliców.

Budzowscy – rodzina mieszkająca na Budzu.

Zabudzowiany – mieszkańcy Czerwiennego mieszkający za Budzem.

Jarosi – pochodzili z miejscowości zwanej Jarosze.

Litwini – przodkowie tej rodziny przywędrowali z Litwy.

               Wiele przydomków zapożyczono ze świata roślin i zwierząt np.:

Orkisek – od orkisza uprawianego kiedyś przez górali.

Pszenicny – przydomek nadawany góralom, którzy bardzo cenili sobie uprawę pszenicy.

Kania – prawdopodobnie od gatunku grzyba odznaczającego się dużymi charakterystycznym kapeluszem. Góral noszący podobny kapelusz został nazwany kiedyś kanią.

Recek – to góralska nazwa gryzonia podobnego do szczura. Odznaczał się on tym, że schwytany i zjedzony powodował u oprawcy torsje, chorobę a nawet śmierć.

Króle – rodzina z pokolenia na pokolenie hodowała w dużej ilości króliki.

Pocoski – przydomek ciekawskich kobiet, które ciągle o coś pytały: Po coz? Ka? Kobiety ciekawe świata np. Bronisława Słodyczka „Pocoska”. Inna wersja mówi, że nazwa ta pochodzi od śpiewki:

 

Po coz jo se, po coz

Do doliny poseł,

Po coz jo se, po coz

Owiecki odeseł.

 

               Była to ulubiona śpiewka przodka Zaryckich, z którą utożsamiali go sąsiedzi, stąd też z czasem jej pierwsze słowa stały się przydomkiem rodziny.

Domogałki – kobiety, które ciągle się czegoś domagały.

Śtelunk – w języku niemieckim wyraz stahlen oznacza hartować. Wyrazu tego bardzo często używał gospodarz pasjonujący się mechaniką, dodawał go chętnie doswoich wypowiedzi.

Chrapki – rodzina, która od pokoleń cechowała się chrapliwym głosem bądź głośnym chrapaniem.

Bojas – rodzina mieszkająca niedaleko grobli, ciągle niepokoiła się o swoje dziecko, które przesiąknięte tymi obawami i strachem stale miało powtarzać: bojas, bojas – co oznaczało: boję się.

Bajka – gospodarz powtarzający ciągle słowa „wszystko to bajka”. Nazwano go więc Bajką.

Majcher – wyraz ten oznacza duży nóż. Nie wiadomo w jakich okolicznościach przydomek ten przylgnął do rodziny.

               Podane powyżej przykłady przydomków są tylko niewielką cząstką spośród ich wielkiej różnorodności, zasługującej z pewnością na osobne i bardziej szczegółowe opracowanie. Jest to bowiem pewnego rodzaju ewenement, wyróżniający górali spośród mieszkańców innych regionów Polski.

 

[1] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Lwów 1880, t. VI, s. 373. (dalej: Słownik geograficzny).

 

[2] J. Waśniewski, Ziemia nowotarska i Zakopane, Kraków 1966, s. 20.

 

[3] Por. K. Romaniszyn, notatki luźne, Archiwum Domu Ludowego w Ludźmierzu. Kazimierz Romaniszyn uważał, że nie był to Polak, lecz Niemiec, który był „copiarum Izabellae ductor” (dowódcą wojsk Izabelli) córki Zygmunta Starego, wydanej za mąż za Jana Zapolyę.

 

[4] Por. E Kiryk, Czarny Dunajec i okolice, Kraków 1997, s. 71.

 

[5] Por. J. Krzeptowski Jasinek, Genealogie rodów sołtysich na Podhalu, „Podhalanka”, Ludźmierz 1985, s. 33-35.

 

[6] Tak brzmiała pierwotna nazwa Międzyczerwiennego i tak ją pamiętają niektórzy najstarsi mieszkańcy wsi.

 

[7] Słownik geograficzny, op. cit., s. 373.

 

[8] Por. E. Kiryk, op. cit., s. 78.

 

[9] „Rocznik Podhalański” 1/1900, s. 22.

 

[10] Por. F. Kiryk, op. cit., s. 80.

 

[11] Słownik geograficzny, s. 373.

 

[12] F. Kiryk, op. cit., s. 147.

 

[13] Tamże, s.267.

 

[14] WAP w Krakowie, STNT23a/34c, Pismo Rady Powiatowej do Rady Gminnej Czerwienne. (Rada Gminy podpisała się stawiając krzyżyki – przyp. aut).

 

[15] Szematyzm Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim, Lwów 1910, s. 696. (dalej: Szematyzm galicyjski).

 

[16] Tamże, s. 814.

 

[17] Tamże, s. 824.

 

[18] Budynek szkolny w Czerwiennem Górnem został wykończony dopiero w 1929 r. i służył aż do 2004 r. W wyniku uszkodzeń po trzęsieniu ziemi szkołę ewakuowano do jednego z budynków należących do oo. paulinów na Bachledówce. Do nowo wybudowanej szkoły dzieci wróciły w 2006 roku.

 

[19] „Gazeta Podhalańska”, 40/1923, s. 6.

 

[20] Z prywatnych zbiorów Anny Słodyczki

 

[21] F. Kiryk, op. cit., s. 361-364.

 

[22] „Gazeta Podhalańska”, 50/1915, s. 6.

 

[23] Kronika Szkoły Podstawowej w Międzyczerwiennem Górnem, s. 9.

 

[24] Tamże, s. 20.

 

[25] Tamże, s. 25.

 

[26] Tamże, s. 33.    

 

[27] Kronika wsi Czerwienne (strony nienumerowane).

 

[28] Tamże.

 

Data dodania: 2021-02-02 08:58:46
Data edycji: 2021-02-02 08:58:57
Ilość wyświetleń: 3581

KLASY/GRUPY PRZEDSZKOLNE I „0”/ GRUPY REWALIDACYJNE „CZĄSTKI ELEMENTARNE”

Zobacz

Nasi Partnerzy

Patron
mówi
do nas

Ludzie mówią: "czas to pieniądz". A ja wam mówię: czas to miłość.

 

bł. Stefan kard. Wyszyński

 

Bądź z nami
Aktualności i informacje
Biuletynu Informacji Publicznej
Logo Facebook
Facebook
Biuletynu Informacji Publicznej